Rozdział 317
Diana
Dominicus pozwala, by jego słowa zawisły w powietrzu, po czym spokojnie mówi: „Możesz iść”.
Rozlega się zbiorowy, niemal słyszalny wydech - dźwięk dziesiątek wilków, które czują, jak smycz się rozluźnia. Ulga zalewa pomieszczenie, gdy Alfy i ich świta zaczynają się ruszać, odsuwając krzesła, mrucząc do siebie, wyraźnie chętni, by jak najszybciej się stąd wydostać.