Rozdział 675
„ Tato, cieszę się, że słyszę twój głos tak głośny i żywy jak zawsze.” Głos Kennetha rozbrzmiewał spokojnie z salonu.
Odwiedził to miejsce kilka razy w ostatnich latach, ale za każdym razem został odprawiony z kwitkiem.
Był dumnym człowiekiem, więc nie chciał też często przychodzić. Ale dziś było inaczej. Ze względu na jego stanowczą postawę, ochroniarze nie odważyli się działać zbyt lekkomyślnie.