Rozdział 215 Oboje jesteśmy żałośni
Głos Jacoba był niespodziewanie zimny. „Jak śmiesz skrzywdzić moją siostrę?”
Oszołomiona Lisbeth stanęła twarzą w twarz z nastolatkiem, który był o głowę wyższy od niej, a jego przystojne rysy twarzy zostały oszpecone przerażającą intensywnością w oczach. Zacisnął dłoń na jej dłoni, patrząc na nią z góry, a nacisk niemal zmiażdżył jej kości.
Skrzywiła się i wyszeptała z bólu: „Auć... Puść mnie!”