Rozdział 1735
Było wcześnie rano. Na korytarzu szpitalnym panowała cisza. Światło na sali operacyjnej paliło się nieprzerwanie od dziesięciu godzin.
Jasper siedział wyprostowany na ławce. Zarówno jego ciało, jak i wyraz twarzy pozostały nieruchome. Jednak jego ponury wzrok i nabrzmiałe żyły na grzbietach dłoni, które spoczywały na kolanach, zdradzały jego nerwowość.
Mimo to naprzeciwko niego siedziała jeszcze bardziej zdenerwowana para rodzeństwa. Byli to Clarissa i Hendrix Sparks.