Rozdział 48
Alan Hoyle uśmiechnął się łagodnie. „Nie musisz być taka zdenerwowana. Choć nie jestem dżentelmenem, mam do ciebie szczególne uczucia. Nie chcę cię skrzywdzić. Jeśli nie chcesz, nie zrobię ci nic”.
W ciemności nie mogli widzieć swoich twarzy. Olive stopniowo usuwała chłód i dziwność ze swojej twarzy, cicho zbliżyła się do jego piersi, chciwie wdychając jego unikalny męski zapach, taki jak kamfora z lekkim tytoniowym posmakiem.
Jakże byłoby miło, gdybym mogła zostać tak trochę dłużej. Pomyślała. „Olive, znasz miejsce o nazwie Hehuatang?