Rozdział 370
Punkt widzenia Billa
Podróż windą do naszego apartamentu wydaje się dłuższa niż zwykle, ale nie narzekam. Serena pochyla się ku mnie, jej palce leniwie kreślą wzory na grzbiecie mojej dłoni. Jej pierścionek zaręczynowy odbija delikatne światło świateł windy, a ja nie mogę powstrzymać się od uśmiechu. Nie wiem, jak udało mi się sprawić, że powiedziała „tak” dwa razy, ale nie zamierzam tego kwestionować.
Gdy drzwi się otwierają, bez chwili wahania podnoszę ją na ręce. „Bill!” – śmieje się, a jej ramiona instynktownie oplatają moją szyję.