Rozdział 374
Punkt widzenia Billa
Łuk z drewna dryftowego kołysze się lekko na wietrze, kwiaty przywiązane do niego przesuwają się na tyle, by przypomnieć mi, jak realne to wszystko jest. Staję pod nim, czując, jak piasek lekko przesuwa się pod moimi stopami. Fale toczą się miarowo za mną, a dźwięk jest zarówno uspokajający, jak i elektryczny. Mój garnitur jest ciasny, ale nie niewygodny - to po prostu ciężar chwili sprawia, że moje ramiona są napięte. Nie jestem specjalnie zdenerwowany. To raczej... podziw. Czy to naprawdę się dzieje?
Przez sekundę wpatruję się w ocean, pozwalając mu się uspokoić. Przypomina mi to pierwszy raz, kiedy zobaczyłam Serenę, dokładnie tutaj, na tym samym odcinku plaży w Malibu. Była dzika i ostra, jej śmiech przebijał się przez szum fal, jakby nic innego się nie liczyło. Wtedy tego nie wiedziałam – jak mogłam? – ale tamtego dnia wszystko ruszyło. Zabawne, jak działa życie.