Rozdział 379
Punkt widzenia Steviego
Mikrofon wydaje mi się cięższy w dłoni niż się spodziewałem, co jest głupie, bo to mikrofon, a nie cholerny odważnik kettlebell.
Stoję na środku przyjęcia, a tłum gapi się na mnie, jakbym miała ogłosić kolejne numery loterii. Moje dłonie są spocone, ale nie ma mowy, żebym dała to po sobie poznać. Poprawiam sukienkę, biorę oddech i pozwalam, aby mój charakterystyczny uśmieszek przejął kontrolę.