Rozdział 381
Punkt widzenia Calvina
Szklanka whisky jest chłodna w mojej dłoni, bursztynowy płyn łapie światło, gdy leniwie ją obracam. Brzęczący lód jest dziwnie kojący, cichy dźwięk w kontraście do śmiechu i muzyki wypełniającej przyjęcie. Siedzę przy barze, trochę z dala od tłumu. Tak jest lepiej – mniej szans na wymuszone rozmowy lub grzeczne uśmiechy, które nie docierają do moich oczu.
Biorę łyk, pieczenie spływa mi po gardle, gdy rozglądam się po pokoju. Wszyscy wyglądają na cholernie szczęśliwych i przez chwilę zastanawiam się, czy nie popełniłem błędu, przychodząc tutaj. Nie jestem facetem, który rozkwita w takich uroczystościach. Ale Serena... jest szczęśliwa i to się liczy. Ona i Bill zasługują na ten moment, a jeśli ja nie mogłem się pojawić dla nich dzisiaj, to kiedy?