Rozdział 1177 Ciesz się samotnością, Prezydencie Miller
Późną nocą Emma była prawie wyczerpana.
Mężczyzna zabrał ją do łazienki, żeby się ogarnęła, po czym wrócił i położył ją pod ciepłym kocem, po czym wrócił, żeby posprzątać bałagan.
Ciało Emmy wciąż było obolałe i bezwładne, a odgłos płynącej w łazience wody brzmiał raczej jak odliczanie, które miało przypomnieć jej, że mężczyzna za chwilę wyjdzie, zwłaszcza gdy odgłos nagle ucichł, a jej serce zabiło mocniej.