Rozdział 1222 Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie
Mówiono, że dziecko prezydenta Millera było bardzo piękne, zupełnie jak sam prezydent Miller. Przyprowadził je do firmy ojciec i nie płakało, patrząc na ludzi wielkimi oczami, bardzo słodkie.
Mówiono, że prezydent Miller zabierał go wszędzie: do biura, sali konferencyjnej, na inspekcję wydziału… i osobiście, z wielką wprawą, opiekował się dzieckiem. Dziecko również polegało na ojcu. Ojciec i syn dogadywali się bardzo dobrze.
„Gdyby mój mąż miał 50% dobrych cech prezydenta Millera, nie, jedną dziesiątą, spaliłabym kadzidło, by oddać cześć Buddzie”.