Rozdział 219
Gdy wracaliśmy do domu, moje oczy spotkały się z oczami Gavina z drugiej strony korytarza. Skinął mi najdelikatniej, jak mógł, i poczułam, jak moje serce lekko trzepocze. Avis nie była jedyną osobą, która miała przyjaciół, którzy ją wspierali. Wszyscy wspieraliśmy się nawzajem. I za to byłam wdzięczna.
Dwa tygodnie później stałem na brukowanych ulicach Paryża, rozglądając się z podziwem. Nadal byłem na lotnisku, ale już było wszystkim, o czym kiedykolwiek marzyłem. Nawet powietrze tutaj pachniało dokładnie tak, jak miałem nadzieję.
Po raz trzeci w ciągu ostatnich kilku minut spojrzałem na zegarek, po czym jeszcze raz rozejrzałem się po ulicy, wypatrując mojego samochodu.