Rozdział 121 Sophia, wyjdź za mnie
Alexander delikatnie odgarnął luźne pasma włosów, które oprawiały twarz Sophii, a jego kciuk delikatnie musnął jej policzek. Jego palce zatrzymały się, lekko muskając jej usta, podczas gdy jego ciemne oczy płonęły mieszanką tęsknoty i niewypowiedzianego, odurzającego pożądania.
Sophia przewróciła oczami, irytacja przemknęła przez jej twarz. „Alexander, czy całowanie to naprawdę wszystko, o czym kiedykolwiek myślisz?”
Denerwujące było to, jak bardzo potrafił być uporczywy i skupiony na jednym celu, jakby nic innego się nie liczyło.