Rozdział 480 Ulotna chwila lub całe życie
„Hej, Sophia.” Moses wślizgnął się na siedzenie obok niej, jego głos był ciepły, ale ostrożny, jakby szeptał sekret przeznaczony tylko dla jej uszu. Jego wzrok przeskakiwał dookoła, upewniając się, że nikt inny nie zwietrzy tej wymiany zdań.
Jednak dla obserwatorów ta prosta scena oznaczała zupełnie inny obraz.
Carl i Quentin wymienili między sobą spojrzenia, które mówiły same za siebie – subtelne, znaczące, z tym rodzajem uśmiechu, który więcej ukrywał, niż odsłaniał.