Rozdział 127
Wiedząc o drastycznej zmianie temperatury w porównaniu z poprzednim miejscem docelowym, Roseanne jeszcze przed lądowaniem samolotu wyciągnęła długą kurtkę puchową i owinęła się nią.
Jednak to był błąd. Kilka dni temu spadł marznący deszcz, w wyniku którego z drzew i słupów telefonicznych zwisały sople. Wyglądały lekko i puszyście, ale gdy już na tobie wylądowały, nie trwało długo, a twoje mokre ubranie zamieniało się w lód.
Ulica zwykle była ruchliwa, ale w mroźną zimę i późną nocą ruch był tak szybki, że nie udało jej się zatrzymać taksówki.