Rozdział 148
Przemówienie wygłosiła jej ciotka Abbey. Pracowała w lokalnym przedsiębiorstwie użyteczności publicznej, ciesząc się tym, co można by nazwać „stałą pracą”, wolną od stresu, co prawdopodobnie wyjaśniało jej wyluzowaną naturę i pełną figurę.
Dziś miała na sobie jaskrawozielony sweter, w którym wyglądała jak dorodna choinka, szczególnie w połączeniu z krótkimi włosami ułożonymi w puszyste loki.
„O czym ty do cholery mówisz, Abbey?” - strofował ją Irving Cole, ciągnąc żonę za ramię.