Rozdział 457 Nieoczekiwany gość
Twarz mi płonęła, gdy zanurzyłam ją w jego ramionach i szepnęłam: „Zrób około dziesięciu kroków do przodu”.
Zaufał mi całkowicie i nie wahał się, robiąc dziesięć kroków. „A potem?” „Skręć w prawo, trzy kroki”.
Mój głos stawał się coraz cichszy.