Rozdział 31 Podejrzany
Z PUNKTU WIDZENIA LYDII. PÓŁNOC.
„Co to, do cholery, było?” zapytała głośno Lorena, szybko uciszyłam ją na wypadek, gdyby ktoś włamał się do rezydencji, co byłoby dość zaskakujące, ponieważ ochrona wokół domu była szczelna.
„Dziewczyno co?” Zachichotała, gdy gestem dałem jej znak, żeby poszła za mną. Ale ona zrobiła dość szybkie kroki w dół po schodach, pokręciłem głową, gdy szybko złapała coś, co prawdopodobnie było szkodliwe w pobliżu mojego zasięgu. Zauważyłem wazon z kwiatami i złapałem go, chociaż był trochę ciężki, a bukiet kwiatów w nim zasłaniał mi widok.