Rozdział 118
Donald spojrzał na mężczyznę. Gdyby wzrok mógł zabijać, mężczyzna umarłby dziesięć razy. Jednak nie zamierzał na niego na razie krzyczeć, ponieważ nie chciał wywlekać brudów. Mimo to chciał ocalić swoją reputację, albo to, co z niej zostało. „Wszyscy, jeśli to możliwe, czy możecie zachować to w tajemnicy?”
„ Jasne, panie Lawson. Nic nie widziałem.”
„ U mnie to samo. Przyszedłem tu z jakiegoś powodu, ale nic tu nie widzę. Chodźmy, chłopaki.”