Rozdział 7 Oprawiony
„To musi być ona! Nikt inny nie mógł tego zrobić! Ona jest jedyną nową osobą w tym domu!”
Vivian miała szeroko otwarte oczy i była zdenerwowana. Nie potrafiła zachować spokoju i zaczęła nerwowo krzyczeć.
Wskazała na drzwi i krzyknęła do Marii, żeby wróciła.
Ale cała willa była dźwiękoszczelna z zewnątrz. Maria nie usłyszała ani jednego dźwięku i po prostu kontynuowała ćwiczenia karate na podwórzu.
„Hmm... Nie wygląda na winną”. Julie zmrużyła oczy i obserwowała ruchy Marii przez okno. „Wygląda na tak zrelaksowaną jak na kogoś, kto rzekomo popełnił przestępstwo. Być może zbyt pochopnie oskarżaliśmy ją o bycie złodziejką”.
Bill również uważnie patrzył przez okno. Po chwili skinął głową na znak zgody. „Vivian, twoja matka ma rację. Gdyby Maria była winna, nie sądzę, żeby została. Uciekłaby, gdy tylko miała okazję”.
Vivian z kolei nie była przekonana. Syknęła przez zaciśnięte zęby: „To znaczy, że to nie pierwszy raz, kiedy to zrobiła. Mogła po prostu grać, prawda? Czy to nie jest jeszcze straszniejsze? Najwyraźniej wcale nie czuje się winna!”
Słowa Vivian miały sens dla jej ojca. Bill odchrząknął i oznajmił: „Cóż, nie zaznam spokoju, dopóki nie dojdziemy do sedna sprawy. Nie będę tolerować takiego zachowania w tym domu!”
W końcu poprosili Lily, żeby zawołała Marię do środka.
Wkrótce Maria wbiegła do salonu, wciąż obficie pocąc się po treningu. Jej mokre włosy przykleiły się do twarzy, ale nie wyglądała na zawstydzoną w najmniejszym stopniu. Wręcz przeciwnie, ten potargany wygląd dodawał jej uroku.
„Maria, jest coś, o co musimy cię zapytać…”
W chwili, gdy Maria przybyła, Bill zaczął mówić cichym głosem, z poważnym wyrazem twarzy.
Jednak w połowie zdania jego wzrok spoczął na charakterystycznym wisiorku na szyi Marii.
Na jej obojczyku delikatnie spoczywał wisiorek z jadeitu, umiejętnie zawiązany wokół szyi czarną nicią. Co więcej, wisiorek z jadeitu wyglądał dokładnie tak samo jak ten, który Vivian właśnie zgubiła.
„Jadee!” – krzyknęła Vivian, gdy tylko zobaczyła jadeitowy wisiorek na szyi Marii.
Była tak wściekła, że nie potrafiła powstrzymać się od krzyku ze złości.
„Ty złodzieju! Nie dość, że ukradłeś Jadee, to jeszcze miałeś czelność nosić ją tak, jakby była twoja od początku!”
„Co ja teraz zrobiłem? Kogo nazywasz złodziejem?”
Maria lekko zmarszczyła brwi, ale nie drgnęła, gdy usłyszała bezpośrednie oskarżenia Vivian.
„Ty, no jasne!” Wskazując palcem na szyję Marii, Vivian wpadła we wściekłość. „Dokładnie wiesz, co zrobiłeś! Ukradłeś Jadee!”
Nadal zdezorientowana Maria spojrzała w kierunku, który wskazywała Vivian, i odkryła, że miała na myśli swój wisior.
„Masz na myśli to?”
Jakby nie obchodziła jej cała sytuacja, Maria zdjęła naszyjnik i rzuciła go Billowi.
Bill był zaskoczony.
Na szczęście jego refleks zadziałał i jego ręce wystrzeliły w porę, by złapać jadeitowy wisiorek. Vivian i Julie również skuliły się wokół niego, by przyjrzeć się sobowtórowi Jadee z bliska.
Ale spośród wszystkich obecnych najbardziej zaskoczona była Lily.
Miała szczęście, ponieważ cała rodzina Jenkinsów technicznie złapała Marię na gorącym uczynku. Ale nie o to chodziło.
Jak do cholery Maria weszła w posiadanie jadeitowego przedmiotu, który wyglądał dokładnie tak samo jak ten, który miał Vivian?
Jadee miało być dziełem niezwykle sławnego mistrza. Nie było mowy, żeby taka wieśniaczka jak Maria mogła posiadać coś takiego.
Bill jednak był głęboko przekonany, że kawałek jadeitu, który rzuciła mu Maria, to Jadee.
„Maria, wytłumacz się. Dlaczego to masz?” Bill zapytał wprost, pocierając bolące skronie.