Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 101 Dziwna bestia
  2. Rozdział 102 Skusiłeś Bestię
  3. Rozdział 103 Uszkodzenie Wilka Audreym
  4. Rozdział 104 Prawdziwe niebezpieczeństwo
  5. Rozdział 105 Gdzie jest Alex?
  6. Rozdział 106 Twoja Luna zniknęła
  7. Rozdział 107 Wyrzuty sumienia Audreym
  8. Rozdział 108 Rozczarowany Audreym
  9. Rozdział 109 Dziecięca zazdrość
  10. Rozdział 110 Sytuacja Audrey
  11. Rozdział 111 Następny ruch
  12. Rozdział 112 Decyzja Brandona
  13. Rozdział 113 Nie masz wyboru
  14. Rozdział 114 Zapłacą za swoje zbrodnie
  15. Rozdział 115 Bezduszna, bezsercowa wiedźma
  16. Rozdział 116 Zdrada ludzi
  17. Rozdział 117 1 Nie będę walczyć o utrzymanie mężczyzny
  18. Rozdział 118 Żal nie jest zdradą
  19. Rozdział 119 Nigdy bym tego nie zrobił
  20. Rozdział 120 Już nie sam
  21. Rozdział 121 Żal Audreym King
  22. Rozdział 122 Przeprosiny Przeprosiny mogą być dobrym początkiem
  23. Rozdział 123 Witamy w Stadzie Ciemnego Księżyca
  24. Rozdział 124 Korzyści z obligacji partnerskiej
  25. Rozdział 125 Najciemniejsze z zagrożeń
  26. Rozdział 126 Będę spędzać czas oddając cześć Twojemu ciału
  27. Rozdział 127 To jest twoja kara
  28. Rozdział 128 Czy chcesz, żebym cię wypełnił?
  29. Rozdział 129 Zawsze będę pragnąć Twojego ciała..
  30. Rozdział 130 Wyrok zostanie wydany
  31. Rozdział 131 Więzienie
  32. Rozdział 132 Czy kiedykolwiek mnie kochałeś?
  33. Rozdział 133 Kto jest prawdziwym ojcem Audrey?
  34. Rozdział 134 Kobieta Audreym
  35. Rozdział 135 Jego Prawdziwa Przeznaczona Partnerka
  36. Rozdział 136 Lochy
  37. Rozdział 137 Pozycja Audreym Queen
  38. Rozdział 138 Małżonek królowej Audreym
  39. Rozdział 139 Co się stało?
  40. Rozdział 140 Nie jestem na Ciebie zły
  41. Rozdział 141 Możemy wziąć razem prysznic.
  42. Rozdział 142 Uklęknij i pochyl się
  43. Rozdział 143 Idealny partner
  44. Rozdział 144 Dotrą tam
  45. Rozdział 145 Właśnie o Tobie rozmawialiśmy.
  46. Rozdział 146 Szalone żądanie
  47. Rozdział 147 Dar Matki
  48. Rozdział 148 Królewska Enklawa
  49. Rozdział 149 Tak
  50. Rozdział 150 Razem

Rozdział 6 Zabiorę ci wszystko!

Pełna zdumienia cisza trwała zaledwie kilka sekund, zanim ojciec wybuchnął gniewem, krzycząc coś niezrozumiale, podczas gdy Audrey i Cassandra robiły co mogły, żeby go uspokoić.

Alex obserwował ich zmagania bez emocji. Nadszedł czas, aby wszyscy usłyszeli kilka domowych prawd.

„Alex, wystarczy, że posunąłeś się za daleko! Spójrz na stan swojego ojca! Po wszystkim, co zrobiłam...” Cassandra warknęła, mocując się z mężem, rozpaczliwie próbując uspokoić jego wilka.

„Wszystko, co zrobiłeś?!” Alex zaśmiał się niedowierzająco.

„Powiedz mi, za którą część powinnam być wdzięczna Cassandrze? Za tę, w której uwiodłaś mojego ojca, by zerwał jego świętą więź? Może za tę, w której moja matka w końcu przegrała walkę i zrezygnowała z życia? A może powinnam być wdzięczna za te chwile, kiedy wypychałaś mnie z tej żałosnej wymówki rodziny i wykluczałaś mnie na rzecz swojej krwi?” Splunęła z pogardą.

Audrey zrobiła co mogła, by uspokoić matkę, po czym odwróciła się gwałtownie i ruszyła w stronę Alex, zatrzymując się zaledwie milimetry od jej twarzy.

Alex spojrzała na nią chłodno, nienawiść między nimi była niemal elektryzująca w powietrzu.

„Nie masz prawa tak mówić do mojej matki. Masz jednak rację w tym, co powiedziałeś wcześniej”. Warknęła, a na jej ustach pojawił się sarkastyczny uśmieszek,

„Och, naprawdę? Jestem zaskoczona, że zgadzasz się ze mną w jakiejkolwiek sprawie.” Alex prychnęła i zmrużyła oczy ostrożnie.

„Z przyjemnością przyznam, że jest w tym ziarno prawdy. Jabłko niedaleko pada od drzewa, prawda? Masz absolutną rację”. Uśmiechnęła się z politowaniem i arogancko odrzuciła głowę do tyłu, patrząc wyniośle z góry na nos.

Alex przygotowała się na słowa, które Audrey miała zamiar do niej rzucić. Jeśli zgadzała się z czymkolwiek, to tylko dlatego, że służyło to jej celowi.

„Miałeś rację w tym stwierdzeniu. Chcesz wiedzieć dlaczego?”

„Niezupełnie, Audrey. Twoje małe teatralne sztuczki mnie nudzą, szczerze mówiąc. Mam lepsze rzeczy do roboty ze swoim czasem” odpowiedziała Alex od niechcenia, odwracając się, by odejść.

Audrey wyciągnęła rękę i ścisnęła ją boleśnie za ramię Alexa, wbijając paznokcie w miękką skórę i uśmiechając się.

„Och, zostaniesz i posłuchasz, ty mała, słaba suko.” Audrey syknęła cicho, tak że nikt poza nimi dwoma nie mógł jej usłyszeć.

„Ty i twoja matka jesteście tacy sami. Słabowici, mdli nieszczęśnicy, którzy nie potrafią utrzymać swoich mężczyzn. Kiedy już uciekną, obwiniają wszystkich, tylko nie siebie. Spójrz na siebie, jesteś tak samo żałosna jak ona.” Prychnęła.

Zanim Alex zdążyła się powstrzymać, zareagowała impulsywnie i szybkim ruchem ręki wykonała gest, a odgłos uderzenia, jakie wymierzyła Audrey w twarz, odbił się echem.

Wydawało się, że to wszystko dzieje się w zwolnionym tempie, gdy jej dłonie zetknęły się z ciałem Alexa, a głowa Audrey gwałtownie się obróciła. Siła uderzenia wytrąciła ją z równowagi. Zatoczyła się lekko na bok i puściła ramię Alexa.

Alex ciężko oddychała, próbując opanować swój gniew. Nigdy nie chciała tak bardzo kogoś okładać pięściami, jak teraz zrobiła to Audrey.

Audrey lekko odwróciła głowę, by uśmiechnąć się do niej z podłogi, a szaleństwo na jej twarzy na chwilę zaskoczyło Alexa, gdy spojrzała na nią szeroko otwartymi oczami niedowierzania.

„Wiesz, dlaczego Brandon wybrał mnie zamiast ciebie?” Audrey zaśmiała się, dźwięk był nieco niestabilny, gdy powoli wciągnęła głęboki oddech.

Stała niepewnie i znów stanęła twarzą do Alexa, tym razem pozostając nieco poza zasięgiem ramion, gdy jej oczy tańczyły wrogim ogniem, gdy wygładzała ubranie.

„To dlatego, że noszę jego dziecko.” Zachichotała nieśmiało.

Alex zamarła, gdy dreszcz ją ogarnął. To niemożliwe. Wtedy oznaczałoby to, że zdarzyło się to więcej niż raz.

Zmagając się ze swoimi sprzecznymi emocjami i patrząc przed siebie w szoku, Audrey uśmiechnęła się złośliwie i zaczęła powoli ją okrążać.

„Jaka szkoda, że przez wszystkie lata, które z nim spędziłaś, on po prostu nie potrafił wyrzucić mnie ze swojej głowy. Nie byłaś wystarczająca Alex, nigdy nie będziesz wystarczająca. Kiedy zostawiał cię wieczorami, przychodził ogrzewać moje łóżko. Wszystko, co kiedykolwiek byłaś, to tytuł dla niego, sposób na odziedziczenie królestwa” – cicho wyrecytowała Audrey, jej jadowite słowa boleśnie wyryły swoje piętno w sercu Alexa.

Potem, wszystkie te razy, kiedy odchodził w pośpiechu, były z powodu Audrey. Nigdy nie było żadnych zadań, spotkań rodzinnych ani spraw związanych ze stadem... wszystko to były pospiesznie wymyślone wymówki, żeby mógł położyć się z jej przyrodnią siostrą... a ona była o tym nieświadoma przez cały czas.

Czuła się jak taka idiotka.

Choć chciała krzyczeć, płakać i wściekać się, Alex zdołała zachować spokój i zrobiła wszystko, co mogła, by zamknąć serce przed bólem. Wbiła paznokcie w dłoń, by odwrócić uwagę, podczas gdy Audrey kontynuowała swoje gadanie.

„Jaki żałosny mały nędznik”. Audrey prychnęła szyderczo. „Ale nie martw się, wkrótce porozmawiam z ojcem, a wtedy to Brandon i ja będziemy małżeństwem”. Uśmiechnęła się radośnie, gdy przestała krążyć jak drapieżnik i znów stanęła przed Alexem.

Jeszcze raz przesunęła wzrokiem po Alex, z jej wnętrza emanowała pogarda i lekceważenie. Nachyliła się bliżej, próbując ją zastraszyć.

„Powiedziałem ci, Alex, że zabiorę ci wszystko i nie ma nic, co mógłbyś zrobić, żeby to odzyskać”.

Alex wpatrywała się w nią i czuła, jak wszystkie kłótnie ją opuszczają. Dlaczego miałaby się teraz przejmować? Miała nowy plan i nie obejmował on spotkania się z Brandonem ani Audrey.

Gdy dziwne poczucie spokoju ogarnęło ją, znieczulając ból w sercu, uśmiechnęła się pogodnie do Audrey i prawie się roześmiała na widok zdezorientowania na jej twarzy.

„Możesz go mieć, Audrey. Nie jest wart mojego czasu ani energii. Mam teraz większe i lepsze rzeczy do roboty niż granie w twoje gierki. Powodzenia z nowym dzieckiem i zbliżającym się małżeństwem. Mam nadzieję, że nie żałujesz swoich czynów”.

Po tych słowach Alex ponownie wzięła spódnicę w ramiona i odwróciła się, by zacząć wspinać się po schodach.

Im szybciej zdejmie tę głupią sukienkę, tym lepiej.

تم النسخ بنجاح!