Rozdział 5 Nie znoszę tego dłużej
Cicho prychnęła i nachyliła się, by szepnąć Alexowi do ucha.
„Nic dziwnego, że Brandon nie mógł się doczekać, żeby być we mnie, wystarczy spojrzeć na twój stan”. Uśmiechnęła się szyderczo.
Alex zacisnęła palce w pięści i rozpaczliwie walczyła, by powstrzymać Lunę przed rzuceniem się na Audrey i dalszym eskalowaniem sytuacji.
„Nie stój tam i nie bierz tego, ta mała suka musi znać swoje miejsce. Daj mi dać jej nauczkę, której nie zapomni”. Luna warknęła ze złością.
'Luna, nie możemy, ona jeszcze nie ma wilka. Znasz prawo, to nie byłaby uczciwa walka, a kara...
„Do diabła z karą, Alex, pozwól mi ją trochę ugryźć, może odciąć jej jedną kończynę. Przynajmniej wtedy będzie miała mniej kończyn do owijania się wokół partnerów innych ludzi”. Warknęła z wściekłością, próbując ruszyć do przodu.
Alex mocno zamknęła oczy, zacisnęła szczękę i walczyła ze swoim wilkiem, podczas gdy Audrey parsknęła śmiechem.
„Awww, co się stało? Czy twój mały wilk jest zły?”
Alex nie potrzebowała dużo czasu, aby odzyskać kontrolę, jej wilk skradał się, by osunąć się w kącie i groźnie warczeć. Wkrótce wściekłość jej wilka opadła i zapadła cisza. Alex otworzyła oczy, by spojrzeć lodowato na siostrę.
„Co o tym myślisz, Audrey? Spałaś z jej bratnią duszą, tym, który był przeznaczony dla nas jako idealna para! Wiem, że mnie nienawidzisz, ale to było niepotrzebne.” Alex w końcu odpowiedziała, jej twarz była spokojna i opanowana.
Audrey zmarszczyła brwi, po czym jej oczy pociemniały, a twarz wykrzywiła się w brzydką maskę złośliwego gniewu.
„Niepotrzebne? Myślę, że było to bardzo potrzebne. Choćby po to, żeby udowodnić, że zawsze będę lepsza od ciebie. Krążysz tu, myśląc, że jesteś małą miss perfect. Zapamiętaj moje słowa, Alex, upewnię się, że jesteś niczym i nic nie masz, kiedy skończę. Mam dość życia w twoim cieniu”. Syknęła wściekle.
„Alex! Co to ma znaczyć?! Dlaczego byłeś tak późno?!” zawołał oślizgły, mdły słodki głos.
Cassandra, macocha Alexa, wyszła z salonu, a ojciec Alexa tuż za nią.
Alex niechętnie oderwał wzrok od przyrodniej siostry i skupił uwagę na Cassandrze. Obie patrzyły na siebie przez chwilę, gdy Audrey podeszła do matki i arogancko przechyliła głowę, odwracając się, by ponownie stanąć twarzą do Alexa.
„Musiałam oczyścić głowę” – odpowiedziała w końcu Alex, czując się jak wystawa na wystawie, podczas gdy uwaga wszystkich skupiona jest na niej.
„Och, ale twoja sukienka przyszła! Jak ślicznie!” Cassandra uśmiechnęła się z jadowitym uśmiechem na twarzy.
„Jestem zaskoczona, że nie pospieszyłeś się, żeby pokazać to rodzicom, zanim zniknąłeś w nocy, robiąc Bóg wie co.” Kontynuowała lekceważąco, jej oczy były pełne złośliwości.
Zanim Alex zdążyła się powstrzymać, prychnęła głośno.
„Rodzice? Chyba się mylisz... czy nie masz na myśli rodzica? Moja matka zmarła dawno temu i nie jesteś godzien dzielić tego zaszczytu z jej pamięcią.” Alex odpowiedział swobodnie.
Cassandra jęknęła i zakryła usta, odwracając się w stronę ojca Alexa z przerażonym i zranionym wyrazem twarzy.
„Ty niewdzięczna mała krowo! Jak możesz tak mówić do swojej macochy?!” Ojciec Alexa wybuchnął.
„Bo ona jest takim rodzajem macochy, o jakiej czyta się w bajkach. Nie zasługuje na miejsce tutaj.” Alex odpowiedział po prostu.
Miała dość tej wymuszonej maskarady szczęśliwej rodziny. Rodzina miała być ciepła i przyjazna, z poczuciem komfortu i bezpieczeństwa, a nie zimna i nieprzyjazna, z koniecznością ciągłego pilnowania pleców bez żadnego wsparcia.
Jej ojciec ze złością uderzył w ścianę obok siebie i zaczął zbliżać się do Alex, warcząc ostrzegawczo.
Audrey podbiegła do niego i chwyciła go za ramię, uśmiechając się chytrze w kierunku Alexa i udając, że próbuje go zatrzymać.
„Tato! Proszę! Uspokój się! Nie bądź zły! Wszystko w porządku, przyzwyczailiśmy się do wszystkich komentarzy, które nam rzuca.” Audrey jęknęła.
Alex wściekle spojrzał na trio, gdy Cassandra dołączyła do córki w żałosnym akcie troski o członków rodziny. Jak jej ojciec mógł nie dostrzec tej farsy?!
Kiedy Cassandra delikatnie masowała plecy ojca, ponownie skupiła swoją uwagę na Alexie.
„Proszę Alex, wiesz, że stan zdrowia twojego ojca nie jest dobry. Nie wywołujmy kolejnego epizodu niepotrzebną złośliwością, hm?” błagała mdło słodkim głosem.
Ale Alex nie przegapił uśmieszku, który zatańczył na jej ustach.
„Powinieneś przyjrzeć się uważnie zachowaniu swojej siostry, Alex. Możesz się nauczyć, jak się właściwie zachowywać!” warknął ojciec Alex.
„Nauczyć się czego?” Alex zaśmiał się z niedowierzaniem, „Nauczyć się, jak uwieść i przespać się z partnerem innej kobiety? Może. Wydawało się, że ma do tego talent, kiedy pieprzyła mojego partnera w swoim pokoju na górze!”
Jej słowa zawisły w powietrzu, zanim z ust jej ojca nie wyrwał się dziki ryk.
„Jak śmiesz tak mówić o swojej siostrze?! Nie ma mowy, żeby zrobiła coś tak podłego!”
„Siostro? Czy ty straciłeś rozum, ojcze? Moja matka urodziła tylko jedno dziecko”. Alex prychnęła, pogardliwie omiatając wzrokiem Cassandrę i Audrey.
„Wiesz co? Jest takie popularne powiedzenie, prawda? No więc, co to było... Ach, tak! „Niedaleko pada jabłko od drzewa”. Pasuje idealnie zarówno do Cassandry, jak i Audrey, nie uważasz? Jej matka uwiodła mojego ojca i złamała serce jego partnerowi, a teraz jej córka zamierza zrobić to samo. Ironiczne, prawda?” Alex kontynuowała wściekle, jej twarz była przesłonięta pogardą.
Na korytarzu zapadła zimna cisza. Jej ojciec, Cassandra i Audrey zamarli w szoku, słysząc słowa, które wypowiedziała.
Przez lata Alex milczała, ale teraz, gdy jej życie miało się diametralnie zmienić, nie musiała już dłużej udawać.