Rozdział 315 Ona naprawdę zaczyna grać w tę grę
Aleksander nagle pochylił się ku niemu, przynosząc ze sobą aurę tak świeżą jak jesienny wiatr.
Przestrzeń między nimi w jednej chwili wyparowała, ich spojrzenia splątały się w cichej walce, a oddechy zmieszały się niczym nici losu.
Rzęsy Sophii lekko zadrżały, gdy instynkt wziął górę. Wstrzymała oddech, zaciskając palce na żebrowanej powierzchni plastikowej butelki z wodą.