Rozdział 118
Waham się, patrząc w oczy mężczyzny, którego nie widziałam odkąd miałam dziesięć lat. Praktycznie na niego wskakuję, gdy mocno przytulam mojego wujka Ace'a. Zaczynam słyszeć warczenie za sobą i cofam się, by wziąć Daniela za rękę. „Alfa Danielu Riggsie, pozwól, że przedstawię ci mojego wujka Ace'a. Przeniósł się do innego stada, gdy poznał swoją partnerkę, więc nie widziałam go odkąd miałam dziesięć lat!” Daniel się rozluźnia, mówiąc: „Miło cię poznać. Chyba muszę przyzwyczaić się do tego, jak twoja rodzina się przytula”. Chichoczę i mówię: „Mówiłam ci. Nawet doświadczyłeś tego na lotnisku”. Daniel powiedział: „Ostrzegałeś mnie”.
Wchodzimy do domu, a mój dziadek siedzi w swoim ulubionym fotelu. Powiedziałam: „Dziadku!” Mój dziadek wstaje i mówi: „Oto moja przyszła Luna! Jak się czuje moja słodka dziewczynka?”. Chichoczę, przytulając go. „Wszystko w porządku. Chciałem przedstawić cię mojemu kumplowi, Danielowi Riggsowi”. Mój dziadek przytula go, jakby był biologicznym wnukiem i mówi: „Miło cię poznać. Nieważne, czy jesteś Alfą, czy nie. Jesteś rodziną, więc otrzymujesz rodzinne traktowanie. To obejmuje przytulanie”. Daniel mówi: „Nie chciałbym, żeby było inaczej”. Daniel zaczyna siadać, ale moja babcia wchodzi do pokoju i mówi: „Nie waż się siadać bez przytulenia mnie”. Mówię: „Babciu, poznaj mojego kumpla, Alfę Daniela Riggsa”. Babcia chwyta go w miażdżącym uścisku i mówi: „Alfa czy nie, jesteś rodziną. Nie jesteśmy formalni w stosunku do rodziny”. Daniel mówi: „To właśnie słyszałem. Avery tak wiele mi o tobie opowiadała. Nie mogłem się doczekać, żeby cię poznać. Nigdy wcześniej nie miałem dziadków”. Moja babcia mówi: No cóż, teraz już tak. Nie waż się nazywać nas po imieniu. Po prostu mów do nas babciu i dziadku. Daniel się uśmiecha i mówi: „Zrobię to”.
Czuję zapachy w domu i mówię: „Babciu, w domu pachnie niesamowicie!” Słyszę burczenie w brzuchu Daniela i mówi: „Co to jest ?”. Powiedziała: „Czujesz zapach pieczeni, moich domowych bułeczek lub pieczonego kruszonka z jeżynami. A skoro o tym mowa, potrzebuję twoich mięśni, Danielu”. Chwyta go za rękę i podnosi z pozycji siedzącej. „Musimy po to pójść na tylny ganek”, mówi. Podaję jej laski wanilii, a ona pierwsza idzie do kuchni i wyjmuje z lodówki bazę do lodów. Dodaje do niej więcej wanilii i wychodzimy na ganek. Moja babcia rozstawia maszynkę do lodów i każe mu zacząć kręcić. Mówię mu: „Nie obchodzi mnie, jak silny jesteś, później będą cię bolały ramiona”. Zachichotał i powiedział: „Prawdopodobnie, ale będzie warto. Już kocham twoich dziadków”. Moja babcia mówi: „Słyszałam to. Ja też cię kocham, ty wielki misiu”. Całuje go w policzek i wchodzi do kuchni. Oboje po prostu kręcimy głowami i chichoczemy.