Rozdział 7: Niegrzeczne dziecko
Sophia dała kierowcy znak, żeby zatrzymał samochód, otworzyła drzwi, a z samochodu wyszła szczupła postać.
Zanim odeszła, szepnęła do czwórki maluchów: „Siedźcie spokojnie i czekajcie, aż mama wróci”.
"Dobra!"
Czterech małych chłopców zgodnie skinęło głowami.
Jednak niedługo po tym, jak Sophia odeszła, Maxwell rozejrzał się dookoła, nagle zasłonił krocze i powiedział: „Bracie, muszę siku”.
Justin zmarszczył brwi i pocieszył ją: „Po prostu wytrzymaj, mamusia zaraz wróci, idź do domu i zrób siku”.
Maxwell zadrżał, trzymając swoje krótkie nogi razem i zmarszczył brwi: „Ale nie mogę już tego wytrzymać”.
Justin spojrzał przez okno, a na jego twarzy odmalowało się zażenowanie.
„Ale jesteśmy w drodze i w pobliżu nie ma żadnej toalety”.
Maxwell powiedział z niepokojem: „Nie, nie, nie, jeśli nie sikam, to zsikam się w spodnie, chcę wysiąść z samochodu”.
Justin pomyślał chwilę, po czym powiedział do kierowcy: „Zostań tutaj i zajmij się Samuelem i Thomasem. Ja zabiorę Maxwella, żeby znalazł toaletę”.
Kierowca skinął głową: „Dobrze, młody panie, w takim razie musisz zwrócić uwagę na bezpieczeństwo”.
„Cóż, nie martw się.”
Justin otworzył drzwi samochodu i wyciągnął Maxwella z auta. Oboje wciąż szukali toalety.
Maxwell był tak niespokojny, że nie mógł już tego znieść. Gdy zobaczył wielkie drzewo po drugiej stronie drogi, jego oczy rozbłysły: „Bracie, poczekaj tu na mnie”.
Zanim Justin zdążył zareagować, Maxwell już pobiegł w stronę wielkiego drzewa.
W tym samym momencie z naprzeciwka nadjechał czarny samochód.
Kierowca prowadził samochód, gdy nagle dostrzegł ciemny cień przelatujący przed nim.
Syczenie —
Natychmiast usłyszano ostry dźwięk hamulca.
Mężczyzna siedzący w samochodzie poczuł nagle ogromną bezwładność i upadł do przodu. Jego twarz nagle stała się bardzo brzydka, niczym ciemna chmura okrywająca miasto.
Aleksander zapytał chłodno: „Co się stało?”
Kierowca odpowiedział drżącym głosem: „Bardzo mi przykro, Aleksandrze, wygląda na to, że przed chwilą przejechało jakieś dziecko…”
„Zejdź i spójrz.” Głos Aleksandra był zimny jak góra lodowa, przerażający.
Kierowca szybko otworzył drzwi samochodu i wysiadł, żeby sprawdzić.
Justin przestraszył się, gdy zobaczył Maxwella biegnącego przez ulicę, nie przejmując się swoim bezpieczeństwem. Na szczęście był cały i zdrowy.
Justin rozejrzał się czujnie, aby upewnić się, że nie nadjeżdża żaden samochód, po czym ostrożnie przeszedł przez ulicę, aby zabrać Maxwella .
W tym momencie kierowca zauważył Justina idącego przed samochodem. Zdawało mu się, że ma zwidy i nie mógł powstrzymać się od pocierania oczu.
„Czy widzę ducha?” Kierowca zastanawiał się w duchu i po upewnieniu się, że to ten mały, czarny cień, krzyknął do Justina.
„Hej, dzieciaku, gdzie są twoi rodzice? Nie wiesz, że przechodzenie przez ulicę jest niebezpieczne?”
„Jak dorośli mogą nie przejmować się dziećmi biegającymi po drodze? Rodzice tej rodziny są całkowicie niedbali”.
Justin zatrzymał się, odwrócił i uprzejmie odpowiedział: „Dziękuję za przypomnienie, wujku. Zwrócę na to uwagę”.
Kierowca skinął głową, ale nadal był zmartwiony i miał zamiar ukarać niegrzeczne dziecko.
„ Mówię, dzieciaku, nie możesz tego zrobić ponownie następnym razem, bo na pewno będziesz miał kłopoty, kiedy dorośniesz. Czego nauczył cię twój tata? Pospiesz się, zadzwoń do taty i poproś go, żeby przyjechał i cię zabrał”.
Gdy Justin to usłyszał, jego oczy zrobiły się mgliste.
„Nie mam taty”.
„Nie masz ojca…” Kierowca zrobił pauzę, po czym westchnął, „Więc nie masz ojca. Nic dziwnego, że nikt cię nie uczył”.
Jakież to żałosne!
W oczach Justina dostrzegł cień chłodu.
Choć nie ma ojca, nie oznacza to, że nie ma nikogo, kto mógłby go wychować.
Niespodziewanie ten nieuważny kierowca nagle stał się współczujący, podszedł do Justina, złapał go i zaczął go ponownie pouczać.
Tam Maxwell właśnie wrócił po załatwieniu swoich spraw i zobaczył, jak jego brat jest strofowany przez wujka. Jego twarz nagle się napięła.
Mały chłopiec tupał ze złością.
„Hm, jeśli ośmielasz się strofować mojego starszego brata, strofujesz mnie, swojego młodego pana.”
Maxwell odwrócił wzrok i natychmiast popatrzył na stojący w pobliżu samochód. Natychmiast wymyślono dowcip...
Maxwell zdjął broszkę, którą miał na piersi, po czym, polegając na swoim niewielkim wzroście, przykucnął i cicho podszedł do tyłu samochodu.
Justin dostrzegł Maxwella kucającego pod samochodem i bawiącego się czymś. Zmarszczył brwi i chciał zawołać Maxwella, ale kierowca nie przestawał go nękać i nie puszczał.
Ten wujek kierowca był po prostu „żywym Lei Fengiem”, nieustannie rozmawiającym z Justinem.
Justin nie wytrzymał i przerwał mu niecierpliwie: „Wujku, jesteś taki rozwlekły”.
„ Co?” Kierowca był oszołomiony. Powiedział tak szczerze, ale nie spodziewał się, że ten niegrzeczny dzieciak powie, że gadał rozwlekle.
Patrząc na surowe brwi i oczy dziecka siedzącego przed nim, serce kierowcy podświadomie zadrżało. Dlaczego czuł, że to dziecko jest opętane przez jego własnego prezydenta?
Później zdał sobie sprawę, że to dziecko nie tylko było bardzo podobne do prezydenta z wyglądu, ale miało również podobny temperament.
Jego prezes uchodzi za górę lodową, ze swoimi straszliwymi metodami i ostateczną decyzją, więc nikt nie odważy się go sprowokować.
W tym czasie Maxwell wyszedł już spod samochodu i gestem dał Justinowi znak , żeby szybko odjechał.
Widząc gest Maxwella, Justin powiedział : „Wujku, proponuję , żebyś poszedł do szpitala, żeby się umówić na wizytę. Ludzie, którzy marudzą tak jak ty, zazwyczaj cierpią na lęki. Poza tym, ciągle mrugasz oczami, więc bardzo prawdopodobne, że masz chorobę mięśni oka i nie nadajesz się do prowadzenia samochodu”.
Oczy kierowcy drgnęły, wyciągnął rękę, żeby dotknąć oczu. Miał problem z mruganiem. Czy to możliwe, że miał chorobę mięśni?
Miał chaos w głowie.
Gdy zdał sobie sprawę, co się dzieje, Justina już nie było.
Ten niegrzeczny dzieciak pewnie go drażni!
Po drugiej stronie Justin wracał z Maxwellem.
„Maxwell, co ty właśnie zrobiłeś?” zapytał Justin.
Maxwell parsknął śmiechem, nachylił się do ucha Justina i powiedział tajemniczo: „Daj mu nauczkę. To dlatego, że ten wujek powiedział, że nie mamy ojca i wykształcenia”.
Justin natychmiast się zmarszczył: „Maxwell, jeśli to zrobisz, narobisz mamie kłopotów”.
Maxwell się nie zgodził: „On się nie dowie. Poza tym, dopóki nie powiesz mamie, co się przed chwilą wydarzyło, mama się nie dowie”.
Oboje szeptali przez całą drogę.
Bracia właśnie wrócili, a Sophia przypadkiem wróciła z tortem urodzinowym i lodami.
„Gdzie poszliście?” Zapytała Sophia.
Maxwell odpowiedział: „Mamo, musiałem pilnie siku, więc poprosiłem brata, żeby zaprowadził mnie do łazienki”.
Sophia spojrzała na niewinną twarz Maxwella i nie zadawała więcej pytań. Powiedziała tylko: „Spiesz się i wsiadaj do samochodu. Dziadek i babcia czekają na nas w domu”.
Maxwell skinął głową i szybko wsiadł do samochodu.
Sophia rozdała lody, które trzymała w dłoni, czwórce maluchów.
Maxwell zjadł lody w naturalny sposób, po czym odchylił się w foteliku dziecięcym, jakby nic się nie stało, i zaczął zlizywać pyszne lody.
Justin chciał opowiedzieć, co się przed chwilą wydarzyło, ale Maxwell puścił do niego oko, dając mu znak, żeby nic nie mówił, więc Justin musiał na razie powstrzymać się od mówienia.