Rozdział 127
Niebo
Renzo i ja zaglądamy zza ściany do wypełnionej po brzegi restauracji.
„ O mój Boże. Połowa krytyków w Nowym Jorku jest tam”, szepczę, mój żołądek jest ściśnięty z nerwów.
Niebo
Renzo i ja zaglądamy zza ściany do wypełnionej po brzegi restauracji.
„ O mój Boże. Połowa krytyków w Nowym Jorku jest tam”, szepczę, mój żołądek jest ściśnięty z nerwów.