Rozdział 7
Tori
Kiedy SUV zatrzymuje się przed moim domem, czuję osłabienie ze strachu i dezorientacji.
Nie mogę nawet spojrzeć na Angelo i powiedzieć: „Dziękuję ci za wszystko”.
Chwytam plastikową torbę, szybko wysiadam z pojazdu i zamykam drzwi, po czym biegnę ścieżką w stronę ganku.
Ojcze, musimy porozmawiać.
Dlaczego pozwalasz, żeby ten człowiek ciągle się ze mną spotykał?
Otwieram drzwi wejściowe i wchodząc do domu, odetchnęłam z ulgą, słysząc odjeżdżający SUV.
No, wreszcie.
Zamknęłam drzwi i upewniłam się, że je ponownie zamknęłam, zanim poszłam do kuchni.
Nie mogę uwierzyć, co się dzisiaj wydarzyło. Dlaczego Angelo mnie woził?
Czego on chce?
Ludzie tacy jak on nie robią niczego, nie oczekując czegoś w zamian.
Postawiłem torbę na blacie i rozpakowałem zakupy.
Dopiero wtedy przypominam sobie o dolarach w mojej torebce, wyjmuję więc pieniądze i zaczynam się im przyglądać.
Mimo że Angelo kazał mi zatrzymać pieniądze, na pewno oddam je w niedzielę Ojcu Parisiemu.
Parafianie mogą wziąć zakupy jako darowiznę od Angelo. Wyjaśnię sytuację Ojcu Parisiemu i poproszę go, żeby nikomu o niczym nie wspominał.
Odsuwam krzesło od kuchennego stołu, opadam na nie i jęczę.
Mam wrażenie, że moje zazwyczaj spokojne życie zamienia się w otchłań chaosu i przemocy. Nie rozumiem dlaczego.
Nagle Giorgio wchodzi do kuchni i zanim mogę ukryć pieniądze, jego wzrok zatrzymuje się na banknotach dolarowych. Bez słowa podchodzi do mnie i wyrywa mi banknoty z ręki.
Gówno!
„ Pieniądze należą do parafii” – argumentuję, wstając, aby je mu odebrać.
Wpycha pieniądze do kieszeni, wkraczając w moją przestrzeń osobistą, szydzi: „Teraz należą do mnie”.
Jego ręka dotyka mojego ramienia i popycha mnie tak mocno, że upadam na stół. Ból pulsuje w dolnej części pleców, ale ignoruję go, nie spuszczając wzroku z Giorgio.
Spodziewam się, że znów mnie pobije i kopnie, ale na szczęście wystarczy mu samo popchnięcie.
Kiedy wychodzi z kuchni, opadam na krzesło i chowam twarz w dłoniach.
Nie mogę znieść więcej. Ojcze, proszę pozwól Giorgio wyjść, żebym mogła być sama.
Kilka sekund później słyszę trzask zamykanych drzwi wejściowych i Giorgio wychodzi z domu.
Dziękuję.
Z mojej piersi wyrywa się szloch, więc obejmuję się ramionami i pozwalam łzom płynąć.
Zrobię wszystko, Ojcze. Proszę pomóż mi wyjść z tej niemożliwej sytuacji.
Mija kilka minut, zanim udaje mi się zapanować nad emocjami, wstaję i rozglądam się za zakupami.
Giorgio najprawdopodobniej poszedł do Fallen Angels, żeby zagrać, co oznacza, że przez jakiś czas nie będzie go w domu.
Dzięki Bogu za drobne łaski.
Idąc do sypialni, zdejmuję ciepłe ubrania i przebieram się w letnią sukienkę. Gdy mijam lustro zamontowane na ścianie, moje odbicie przyciąga moją uwagę.
Zatrzymuję się i widząc siniaki na ramionach i nogach, czuję się fatalnie. Chwytając szew sukienki, podnoszę materiał, aż jestem w stanie zobaczyć fioletowe, czerwone i brązowe ślady na całym tułowiu i bokach.
Każdy siniak jest bolesny i wiem, że to cud, że nie mam żadnych złamanych kości.
Nie chcąc rozczulać się nad sobą, zdejmuję sukienkę i wychodzę z sypialni.
Giorgio nie ma, więc przygotuję ucztę na kolację i będę jadł, aż poczuję, że mój żołądek ma zaraz pęknąć.
Kiedy wracam do kuchni, zbieram ziemniaki i siadam przy kuchennym stole, aby je obrać.
Robię crocchè, sycylijskie danie z puree ziemniaczanego i jajka pokrytego bułką tartą. Po usmażeniu kulki są chrupiące i pyszne.
Przyrządzam także scaccię, cienki, płaski chleb przekładany warzywami, serem i mięsem.
Gdy mój posiłek jest już gotowy, biorę napój z lodówki i niosę talerz do salonu.
Siedząc na jednej z kanap, podkurczywszy nogi, kładę talerz na kolanach i sięgam po pilota do telewizora.
Włączam Virgin River i kiedy gubię się w życiu innych ludzi, delektuję się każdym kęsem jedzenia.
Akcja serialu rozgrywa się w małym miasteczku otoczonym drzewami i piękną rzeką.
Chciałbym tam mieszkać.
Może moje marzenie kiedyś się spełni.
Kiedy skończę jeść, odkładam talerz na stolik kawowy i kładę się na kanapie. Oglądam odcinek po odcinku, co pomaga mi uspokoić zmartwiony umysł.
Kiedy oglądam Virgin River, nie ma złego przyrodniego brata, który by mnie zabił.
Nie ma żadnego przywódcy mafii, który by się mną dziwnie interesował. Jest tylko moje marzenie o jaśniejszej przyszłości.
Ból eksploduje w moim ciele, gdy nagle ląduję na stoliku kawowym.
Budząc się z piekielnym szokiem, nie mam czasu, żeby się chronić. Otwieram oczy, a w następnej sekundzie ktoś chwyta mnie za szyję i ciągnie w powietrze.
Gdy mój wzrok spoczął na tym mężczyźnie, lodowaty strach przeszył moje żyły.
Vito Strano.
Jest jednym z ludzi Damiano Falco.
„ Gdzie jest Giorgio?” – pyta Vito groźnym tonem.
„ Upadłe Anioły” – wyszeptałam, mimo że trzymał mnie mocno za szyję.
Rzuca mną jak szmaciana lalka i uderza w barek z alkoholem, butelki grzechoczą, gdy upadam na podłogę.
Szybko odrywam górną część ciała od drewnianej podłogi i w całkowitym szoku patrzę na grupę mężczyzn należących do jednego z przywódców Cosa Nostry.
Nie mówiąc mi ani słowa, mężczyźni niszczą salon, po czym wychodzą.
Dopiero wtedy dociera do mnie, co się wydarzyło. Mój szok przeradza się w chaotyczny bałagan grozy, paniki i ponurości.
Ten styl życia wkrótce mnie zabije. Po prostu to wiem.
Podnosząc się z podłogi, krzyk wyrywa mi się, gdy przypadkowo nadepnęłam na odłamek szkła. Jedne ze szklanych drzwi szafki z alkoholem roztrzaskały się, gdy uderzyło w nie moje ciało. Nawet tego nie zauważyłam.
Uważając, aby nie nadepnąć na kolejny odłamek szkła, utykam do łazienki i siadam na brzegu wanny, aby móc usunąć kawałek szkła ze stopy.
Wyciągam z szafki apteczkę pierwszej pomocy i przecieram ranę chusteczką antyseptyczną, po czym zakładam plaster.
Wypuszczając beznadziejne westchnienie, wpatruję się w krople krwi na kafelkowej podłodze.
To już się zdarzyło, gdy mężczyźni przychodzili szukać Giorgia, ale to pierwszy raz, gdy któryś z nich mnie skrzywdził. Zazwyczaj to Giorgio jest tym, który dostaje od nich w kość.
Mam nadzieję, że zabiją go dziś w nocy, a ja będę mógł przeżyć resztę życia w spokoju.
Poczucie winy zalewa moją duszę i robię znak krzyża.
Wybacz mi, Ojcze. Dzisiaj było bardzo stresująco.
Podnoszę się, uważam, aby nie naciskać za mocno na ranę i utykam, kierując się do salonu, aby posprzątać bałagan.
Jestem taka zmęczona.
Trochę pomocy byłoby miłe.
Nie żebym była nachalna, Ojcze, ale czy możesz przysłać mi dobrą wróżkę, żeby posprzątała ten bałagan?
Z ciężkim westchnieniem biorę się do pracy, a gdy już salon odzyska dawną świetność, pomijając szklany panel w barku, osuwam się na kanapę.
Jak się tu dostali?
Rzucam się na nogi i pędzę do drzwi wejściowych. Zamek nie jest zepsuty, co oznacza, że Giorgio nie zamknął go, kiedy wychodził.
Skurwielu!
Potrząsam głową, przekręcam klucz. Prawie zabezpieczam zasuwkę, ale wtedy Giorgio na pewno mnie zabije za to, że zamknąłem go poza domem.
Wypuszczając kolejny zmęczony westchnienie, mruczę: „Po prostu kolejny dzień w Cosa Nostra”. Idę do kuchni, aby umyć naczynia i kiedy wlewam wodę do zlewu, szepczę: „Staje się zbyt trudno żyć w ten sposób. Chcę po prostu, aby to wszystko się skończyło”.