Rozdział 209
Klęknij i błagaj
Oczywiście wszyscy byli zszokowani, widząc tak zabójczy cios. Nie mając zamiaru nikogo puścić, Patrick zwinnie poruszał się przez grupę mężczyzn i rozpętał na nich grad ataków. Mimo że jego ruchy nie miały w sobie nic wyszukanego, jego ciosy i kopniaki były wystarczająco silne, by powalić wszystkich. „Patrick Sullivan!” ktoś nagle krzyknął, po czym rozległ się dźwięk odbezpieczanego pistoletu. Patrick odwrócił się gwałtownie. Jeden z mężczyzn, których wcześniej okładał, złapał Genevieve za szyję i przystawił jej pistolet do skroni. Jego palec lekko nacisnął spust, a każdy dalszy ruch bez wątpienia wpakowałby kulę w głowę Genevieve. Widząc, jak Patrick zamarł w miejscu i wpatrywał się w niego, mężczyzna szybko nakazał każdemu, kto jeszcze mógł się ruszyć, aby wstał i zabrał telefon. Pośród wcześniejszego chaosu telefon wpadł pod samochód, z dala od deszczu, a połączenie wideo wciąż trwało. Chociaż Marilyn nie widziała walki, dźwięk uderzających o siebie ciał wystarczył, by wywołać dreszcze na jej kręgosłupie. Gdy ktoś podniósł słuchawkę, Marilyn w końcu zobaczyła skutki brutalnej walki. Patrick stał w pewnej odległości, wyglądając jak dziki wilk, z mocno zaciśniętymi pięściami i oczami płonącymi gniewem. Pomimo zaskoczenia jego zachowaniem Marilyn szybko odzyskała opanowanie. „Patrick, jesteś lokajem Armanda. Nie powinieneś być z nim?” prychnęła, mrużąc oczy. „Poza tym Genevieve zamordowała jego babcię. Dlaczego nadal pomagasz jej uciec? Gdzie jest twoja lojalność wobec Armanda?” Patrick po prostu rzucił sztyletami w Marilyn przez ekran. Życie Genevieve jest teraz w rękach tego mężczyzny, a ja nie widzę żadnej okazji, by zaatakować. Po prostu jest zbyt wiele do stracenia. „Puść ją” – powiedział w końcu. „Jasne, ale pod jednym warunkiem” – odpowiedziała Marilyn z uśmieszkiem. „Na kolana!” „Nie, Patrick! Nie klękaj!” – krzyknęła Genevieve, a jej głos był zachrypnięty od wcześniejszego krzyku. Mężczyzna, który ją trzymał, zacisnął mocniej dłoń i przycisnął pistolet do jej skroni. Patrick zmarszczył brwi na ten widok, a w następnej sekundzie rozluźnił pięści i uklęknął. Szczęśliwa i usatysfakcjonowana Marilyn natychmiast wybuchnęła śmiechem. Okazało się, że Patrick zadzwonił do niej jakiś czas temu, aby ostrzec ją, aby więcej nie krzywdziła Genevieve. Jego postawa ją wkurzyła i nie mogła przestać o tym myśleć. Ha! Kto by pomyślał, że dzisiaj będzie na mojej łasce? Marilyn dowiedziała się od organizatora imprezy