Rozdział 7
„Nie sądzę, panno Emilyno Brown” – odpowiedział z diabolicznym uśmiechem na twarzy.
Była zaskoczona, jak poznał jej pełne imię. Nie mogła sobie przypomnieć, kiedy wspomniała mu swoje imię podczas ich gorącej sesji wczoraj wieczorem. Była tak pijana, że nie mogła sobie przypomnieć, nawet gdyby próbowała.
Chciała go zapytać, skąd zna jej imię, ale zrezygnowała. Pytania przyniosły tylko więcej relacji, a relacje przyniosły tylko złamane serca i ból. Mogła nie wiedzieć, skąd wziął jej imię, ale wiedziała, że nigdy więcej nie pójdzie do baru Vouge.
„Nie żegnajcie się jeszcze. Ty i ja, jeszcze nie skończyliśmy, wciąż mamy drugie spotkanie...” wyszeptał najseksowniejszym głosem, jaki Emily kiedykolwiek słyszała. To niemal osłabiło jej determinację, ale przetrwała.
Ta wizyta miała okazać się jej pierwszym i ostatnim razem w tym dziwnym miejscu. Mężczyzna zadzwonił do niej z taką zuchwałością, co on o sobie myślał? Że ona odważy się wrócić do takiego miejsca i spotkać się z nim ponownie?
On chyba żartuje!
Emily wciąż była trochę zaniepokojona, że znał jej imię, ale szybko wyrzuciła te myśli z głowy. Ponieważ był tylko pracownikiem seksualnym w barze, nie mógł jej znaleźć, a znajomość jej pełnego imienia lub nie w żaden sposób mu nie pomogła.
„Nie będzie drugiego spotkania” – powiedziała i wyszła z pokoju, nie dając mężczyźnie nawet szansy na zabranie głosu.
Spotkała dwóch mężczyzn stojących na straży przy drzwiach, jakby chronili bardzo ważną osobę. Była zszokowana ich obecnością, ponieważ nie spodziewała się, że znajdzie kogoś stojącego przed drzwiami, w których właśnie skończyła grzeszyć. O, Boże!
A co jeśli usłyszą jej głośne jęki?
Emily pochyliła głowę ze wstydu i nie powiedziała ani słowa, szybko odchodząc od nich do wind na końcu korytarza. Była zbyt zawstydzona, żeby spojrzeć im w oczy.
Gdy tylko weszła do windy , odetchnęła z ulgą. Nie mogła uwierzyć, że właśnie przespała się z całkowicie obcym człowiekiem. Z kimś, o kim nic nie wiedziała. Z kimś, kogo nigdy wcześniej nie spotkała. To był wstyd! Bardzo wielki wstyd!
Nagle zadzwonił jej telefon. Wyjęła go z torby i sprawdziła nazwę.
„Alyssa?” Odebrała połączenie.
„Cześć Emily, gdzie byłaś?” zapytała Alyssa przez telefon.
„Co masz na myśli?” zapytała zdezorientowana Emily. Nie była pewna, z jakiego powodu Alyssa pytała o jej miejsce pobytu.
„Szef cię prosi! Spóźniłaś się!” krzyknęła Alyssa, przez co serce Emily zabiło mocniej.
Co było dzisiaj? - zapytała siebie, próbując opanować szaleńcze bicie serca.
„Wczoraj była niedziela, co oznacza, że dziś jest poniedziałek!” Emily krzyknęła, gdy elementy układanki połączyły się w jej głowie.
Jej duch prawie opuścił jej ciało. Jak mogła całkowicie zapomnieć o dzisiejszym dniu? Miała duże kłopoty! To była katastrofa!
"Szefowa żąda natychmiastowej obecności w jej biurze!
Jaką historię mam opowiedzieć, żeby tym razem cię chronić?" zapytała Alyssa z troską.
"Nie martw się. Po prostu powiedz jej, że będę za dziesięć minut. Tylko dziesięć minut!" Emily zakończyła rozmowę i winda natychmiast się zatrzymała. Natychmiast wyskoczyła z niej, wybiegając z baru Vouge.
Zatrzymała taksówkę i wskoczyła do niej. „Zabierz mnie do Brentwood Industry” – powiedziała i taksówkarz odjechał.
***
Z powrotem w pokoju. Nieznany mężczyzna siedział seksownie na łóżku, a jego nieśmiertelne ciało wyglądało na zbyt gorące, by je dotykać. Podniósł telefon i wybrał numer.
„Cześć, mam dla ciebie robotę”. Na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek, gdy druga osoba na linii udzieliła mu odpowiedzi, której się spodziewał. Natychmiast zakończył połączenie.
Zawołał: „Ben!”
Wbiegł młody mężczyzna w czarnym garniturze. Nie pochylił głowy, żeby nie widzieć nagości młodego prezydenta.
„Tak, mistrzu, wołałeś?” – zapytał młodzieniec, wciąż trzymając głowę zwróconą w stronę butów.
„Czy wszystko gotowe?” zapytał prezydent, wstając z łóżka i kierując się do łazienki z boku pokoju.
„Tak, proszę pana! Wszystko gotowe”.
„Dobrze , przygotuj wszystko. Jedziemy do domu dziadka. Mam nowiny, którymi chciałbym się z nimi podzielić. Upewnij się, że wszyscy będą obecni” – powiedział z uśmieszkiem.
**
Taksówka wysadziła ją przed ogromnym budynkiem, na którego szczycie znajdował się duży znak z napisem „The Brentwood Industry”. Był to jeden z wiodących przemysłów w kraju. Mógł być najlepszy w kraju, z wyjątkiem jednego przemysłu, o którym wiele osób nie wiedziało.
Serce Emily przyspieszyło do kręgosłupa. Strach przed spotkaniem z panną Alice Brentwood przerażał ją najbardziej. Od kiedy została wskazana jako asystentka swojego młodego szefa-potentata, jej życie nigdy nie pozostało takie samo.
Zazwyczaj czuła lęk, z którym coraz bardziej się utożsamiała, ilekroć zbliżała się do schodów swojego szefa, ale ten, który dziś czuła, był na zupełnie innym poziomie, trząsł się od środka.
Jak mogła nie zauważyć, że dziś jest poniedziałek! Ciągle się strofowała, wbiegając po schodach.
Szybko wpadła do biura, nie zwracając uwagi na innych kolegów. Jedno, czego była pewna, to to, że biuro już płonęło!
Panna Alicja zamierzała ją żywcem obdarć ze skóry!
Im bliżej była wydziału, tym bardziej waliło jej serce. Emily w końcu weszła do kwatery wydziału, a Alyssa podeszła do niej z ogromnym stosem akt.
„Emilyna, to są wszystkie dokumenty” – powiedziała, podając stos Emily.
„Jak się czuje szef?” zapytała Emily, próbując utrzymać pliki w równowadze trzęsącymi się rękami.
„Jestem bardzo zła, myślę, że cały ten budynek wkrótce się zawali” – wyszeptała Alyssa i Emily wiedziała, że to oznacza, że jest całkowicie martwa!
„Emily!” Głośny pisk rozległ się w budynku, a krew Emily wyschła.