Rozdział 67 Nieoczekiwane wsparcie
Zapadła cisza, w powietrzu unosiło się wyczuwalne napięcie, gdy ochroniarze Lindy wymienili zszokowane spojrzenia. Było oczywiste, że nigdy wcześniej nie widzieli, by ich pracodawca znosił takie upokorzenie.
„Jak śmiesz mnie uderzyć?”
Głos Lindy drżał, gdy z trudem podniosła się i wyrwała sobie wybity ząb.