Rozdział 94 Bukiet
Hazel, z oczami pełnymi oczekiwania, zwróciła się do Hanny i oświadczyła: „Pieniądze to drobnostka w porównaniu z ciężarem, jaki dźwigają rodziny Quinnów i Willisów! Proszę, zapewnij mi pełną serię leków. Już teraz wystawię ci czek!”
„To, co powiedziałaś, ma sens. Gdyby jakiś skandal zszargał twoje imię, zjeżyłoby to pióra zarówno w rodzinie Quinnów, jak i Willisów”. Hanna skinęła głową.
„Dokładnie! Nie mogę sobie pozwolić na żaden błąd, zwłaszcza w tej sprawie!” wykrzyknęła Hazel, podnosząc się z zawstydzonym uśmiechem. „Prawdę mówiąc, kiedy pomyślałam o twoim asystencie, panie Sullivanie, straciłam kontrolę... Cóż, jestem pewna, że rozumiesz, co mam na myśli...”