Rozdział 209 Jakiż to apodyktyczny i surowy człowiek!
Świeciło słońce, a drzwi posterunku policji były otwarte. Dwa czarne samochody zatrzymały się i grupa ochroniarzy w czarnych garniturach wtargnęła do środka.
Policjanci w środku pomyśleli, że mają do czynienia z triadą i wszyscy wpadli w panikę.
„Co wy robicie? Chłopaki, wiecie, co to za miejsce? Ośmielacie się tu przychodzić i sprawiać kłopoty, chcecie umrzeć?”