Rozdział 102 na czarnej liście
Punkt widzenia Moore’a
Moja podróż do Stada Nocnej Pieśni była trudna i nieustająca, lecz moje zmęczone „ja” parło naprzód bez wytchnienia, aż dotarłem do celu.
To, co miało być spokojną, ośmiogodzinną podróżą przez pagórkowate tereny i kręte drogi, zamieniło się w morderczą, pięciogodzinną harówkę, ponieważ zrezygnowałem ze zwykłych przerw na odpoczynek i dałem z siebie wszystko.