Rozdział 111 Wzgardzony
Punkt widzenia Starra
Moje opanowanie legło w gruzach i rozpłakałam się, gdy Alpha Theron i pozostali w końcu opuścili pokój, zostawiając Reynoldsa, Thompsona i mnie.
Reynolds stał cicho obok mnie, jego zwykle stoicki wyraz twarzy złagodniał z troską, gdy na mnie patrzył. Thompson, zawsze spostrzegawczy, wyciągnął rękę i delikatnie ją ścisnął.