Rozdział 55 Nieoczekiwany gość
Punkt widzenia Harta
Od czasu, gdy Moore zgodził się mnie poślubić i uczynić swoją Luną, moje serce przepełnia czysta, nieskażona radość.
Tak długo czekałam na jego zgodę. W końcu, po długim oczekiwaniu i długiej walce, data jest już ustalona, a zaproszenia zostały wysłane. Nie muszę już czekać w niepewności, obawiając się, że stanowisko Luny zostanie powierzone komuś innemu.