Rozdział 187 Wystarczająco, aby Cię wesprzeć
Pot przylgnął do mojej skóry, ale Thomas najwyraźniej się tym nie przejmował. Przytulił mnie mocno i wyszeptał: „Nie bój się, Zoey”.
Jak mogłoby być inaczej?
Myśl o zabójcy wciąż krążącym na wolności prześladowała mnie. Wiedza o tym, że moje ciało zostało okaleczone, nie dawała mi spokoju, nie mogłam spać.