Rozdział 95: Powiedziała „tak!”
Najwyraźniej drzwi, przez które weszła, nie były drzwiami do pokoju, ale prowadziły na rozległą werandę z widokiem na ogród, zupełnie przeciwną do planu, który jej dano. Weranda rozciągała się na trzysta metrów.
Zapalone świece oświetlały ścieżkę, płatki róż leżały rozrzucone na podłodze, a ludzie, których znała, stali po jednej stronie, trzymając długie, czerwone róże.
Obecni byli członkowie jej rodziny, od rodziców po wujków i ciotki. Nawet jej ciotka Kenzie i wujek Andrew z Londynu byli tam.