Rozdział 525 Wypadki są nieprzewidywalne
Sophia wyciągnęła rękę, jej palce musnęły jedwabistą grzywę konia i lekko, roztargnionymi skinieniem głowy.
„Co powiesz na to, że dam ci pół okrążenia przewagi?” zasugerowała Aimee, jej głos był gładki, niemal hojny. „Nie chciałabym, żeby ktoś pomyślał, że cię dręczę”.
Brzmiało to jak akt życzliwości, lecz tak naprawdę był to celowy ruch, cichy popis jej umiejętności jeździeckich i subtelna zniewaga.