Rozdział 687 Nigdy nie lekceważ kobiety
Alexander przyciągnął Sophię bliżej, obejmując ją ramieniem i podnosząc zasłonę jednym szybkim ruchem. Tkanina naprężyła się, jakby miała własną wolę. Wykorzystał moment, by zmieść odłamki szkła i rzucić nimi w ich wroga z wybuchową siłą.
„Chyba to kolejna przysługa, którą jestem winna mojemu narzeczonemu” – mruknęła Sophia.
opierając się o niego. Jej oczy miały miękkie ciepło.