Rozdział 552 Szczera rozmowa
W następnej chwili oczy Orsona otworzyły się gwałtownie, ostre i władcze, jego niegdyś pogodne usposobienie rozpłynęło się w aurze cichego autorytetu. Słaby starzec emanował teraz imponującą obecnością.
Usta Julianny wygięły się w znaczącym uśmieszku. Jej głos pozostał spokojny, ale przepełniony rozbawieniem. „Nie byłeś naprawdę nieprzytomny, prawda? Po prostu nie chciałeś mieć do czynienia z tymi ludźmi na zewnątrz”.
Orson odwrócił głowę, jego stara twarz zmarszczyła się z nutą psoty. „MO, nie tylko masz bystre oczy, ale jesteś także niezwykle spostrzegawczy”.