Rozdział 569 To jest rodzina
„Ale potem zdałem sobie sprawę, że byłem w błędzie!” Stephen wziął głęboki oddech, jego oczy płonęły nowo odkrytą determinacją. „Nawet gdybym udawał, że cię nie znam, Wendy, ta wariatka, i tak by cię dopadła. Więc dlaczego miałbym dalej udawać? Dlaczego miałbym znosić mękę ignorowania własnej siostry, kiedy zamiast tego mógłbym walczyć?”
W jego głosie słychać było cichą dzikość i determinację, która sprawiła, że dreszcz ją przeszedł.
Zanim podjął tę decyzję, Stephen musiał zmagać się z rozpaczą tak głęboką, że niemal go zmiażdżyła. Być może to właśnie ta ciemność zmusiła go do jasności, popychając go do tego momentu determinacji.