Rozdział 40 Na cmentarzu
„Co do cholery? Rozmawialiśmy przed chwilą przez telefon.”
Debbie zadzwoniła do Kasie, Dixona i na końcu do Kristiny. Wszyscy wyłączyli telefony. „Hah! Właśnie wtedy, gdy najbardziej ich potrzebuję, nie mogę się do nich dodzwonić. Co to za przyjaciele?” Debbie była tak sfrustrowana, że chciała roztrzaskać telefon. Zacisnęła zęby ze złości. Kiedy podniosła głowę, zobaczyła rzędy nagrobków. Wyglądało to tak, jakby wszyscy na nią patrzyli. Jej serce zaczęło drżeć, a zimny wiatr przeszedł dreszcz wzdłuż kręgosłupa. „Eee... spokojnie, chłopaki. Spoczywajcie w pokoju. Nie szukam kłopotów”, mruknęła, obracając się, żeby upewnić się, że nic nie ma za nią.
Tymczasem jej przyjaciół zabrano do restauracji. Kilku mężczyzn ubranych na czarno zabrało im telefony i zamknęło ich w pokoju.