Rozdział 491 Lord Campbell
Donald przez chwilę był oszołomiony, po czym pokręcił głową. „Nie wiem”. Nie miał pojęcia, jak potężny był, ale i tak nie miał sobie równych, jeśli chodzi o poziom mocy człowieka.
Źrenice Waylona zwęziły się nieznacznie, gdyż zdolności Donalda były o wiele bardziej przerażające niż te na Górze Konlange, choć była to siedziba władcy klanu Smoka wszech czasów.
Melanie właśnie miała się odezwać, gdy z pokoju dobiegł słaby głos: „Wpuść go”. To był głos Salomona.