Rozdział 117
Wsiadłem do samochodu Zhou Ziyuna, nawet się nie oglądając, czując, że dotarłem do przystani.
Poczułem, jak ciepło napływa mi do oczu. Gdybym się obejrzał i choć na niego spojrzał, moja złość mogłaby wylać się jak potok.
Nie chciałem, żeby Qin Yinghe widział mnie w takim żałosnym stanie.