Rozdział 383
Ja też wsiadłem na tył i trzymałem Manfana za rękę. „Nie bój się. Zaraz pojedziemy do szpitala”.
Twarz Manfan stała się śmiertelnie blada. W zimny zimowy dzień ból był nie do zniesienia, zimny pot sączył się z czubka jej nosa. Nie wiedziałem, czy to ze strachu, czy z bólu.
Oparła głowę na moich kolanach i nie powiedziała ani słowa, ale jej palce drżały.