Rozdział 77 Bezczelna prośba
Leżałam w łóżku i w końcu zasnęłam. Mój koszmar składał się z Daniela i Laury Melanie dręczących Emily i mnie. Obudziłam się płacząc, ale nie mogłam uwolnić tłumionego gniewu i frustracji.
Ćwierkanie ptaków i poranne słońce stopniowo uspokajały moje szaleńcze serce. Kiedy się ubrałam i zeszłam na dół, zdałam sobie sprawę, że nie doceniłam zapierającej dech w piersiach urody tego miejsca. Wiedziałam, że nie powinnam przegapić tak wspaniałego widoku.
Już świtało, gdy Atlas mnie znalazł. Z troską obserwował moją twarz i zapytał: „Czy dobrze spałeś?”