Rozdział 212
„Babciu, nie martw się o firmę. Mam wszystko pod kontrolą” – odpowiedział Juan stanowczo.
Jego ton był poważny, a im bardziej emanował spokojem, tym bardziej Melody odczuwała gryzące poczucie niepokoju.
Zadrżała, krzycząc: „Nichols Group to firma twojego dziadka. Jeśli zawali się na twojej zmianie, jak mam się z nim zmierzyć, kiedy mnie już nie będzie? Czy ty oszalałeś, Juan?”