Rozdział 5
Uśmiech Sheili zamarł. „Dlaczego?”
„Pan Nichols zabiera dziś swoją żonę, więc nie byłoby dla ciebie wygodne, żebyś tam poszedł”.
Shelia wymusiła uśmiech. „Och, więc zabiera żonę. To wspaniale. I tak nie chciałam iść”.
"To dobrze."
Shelia trzymała telefon i przygryzała wargę.
Jej współlokatorki wymieniły spojrzenia.
„Shelia, czy twój chłopak cię wystawił?”
„Słyszałem, że to wydarzenie jest międzynarodowe. Czy twój chłopak nie zorganizował go, żeby przedstawić ci jakichś zagranicznych przedsiębiorców?”
Stawiając czoła ich sceptycznym spojrzeniom, Shelia zdołała się uśmiechnąć słabo. „Ma ważnego klienta, któremu musi towarzyszyć. Nie powinnam mu przeszkadzać”.
Shelia spojrzała na sukienkę, którą trzymała w rękach, a jej wyraz twarzy pociemniał.
Juan nigdy nie lubił Debry. Dlaczego nagle...
Zacisnęła mocniej dłonie na sukience.
Tak długo czekała na dzisiejsze wydarzenie. Nie mogła po prostu się poddać.
Gdy zapadł zmrok, Juan kazał wysłać Debrze piękną czarną suknię.
Czekał na dole już jakiś czas, gdy zobaczył Debrę schodzącą po schodach.
Chociaż widział Debrę w bordowej sukience kilka dni temu, to widok jej w tym stroju i tak był dla Juana zaskoczeniem.
Nie zdawał sobie sprawy, jak piękna potrafi być Debra.
„Jestem gotowa” – powiedziała Debra, podnosząc głowę.
Juan zacisnął usta. „Poproszę moją sekretarkę, żeby przyprowadziła samochód”.
Debra otworzyła drzwi i zobaczyła Joego czekającego na zewnątrz.
Widząc Debrę w czarnej sukience, Joe był zdumiony.
„Pani Nichols, wygląda pani oszałamiająco w tej sukience, lepiej niż panna Miles.”
Juan spojrzał na niego.
Joe zdał sobie sprawę ze swojego błędu i szybko zamknął usta.
"Jest w porządku."
Debra nie przejęła się tym i wsiadła do samochodu.
Juan spojrzał na Joego i mruknął: „Nie dostaniesz premii w tym miesiącu.
Joe poczuł się skrzywdzony, ale nie odważył się powiedzieć nic więcej.
Oto, co dostał za nadmierną gadatliwość.
Przed klubem Juan pomógł Debrze wysiąść z samochodu,
Ludzie wokół nich rzucali im pełne podziwu spojrzenia.
„Kim jest ta kobieta z panem Nicholsem?”
„Wydaje się, że to pani Nichols”
„Nie przypominam sobie, żebym wcześniej widział pana i panią Nichols razem. Tworzą naprawdę potężną parę”.
Juan wziął Debrę za rękę.
Debra chciała cofnąć rękę, ale wokół było tak wiele osób, że musiała pójść za Juanem.
Debra rozejrzała się dookoła i zobaczyła wiele twarzy, które spotkała w swoim poprzednim życiu.
Juan miał pewien prestiż w świecie biznesu. Aby móc uczestniczyć w tak prestiżowym międzynarodowym wydarzeniu, ludzie tutaj byli wszyscy czołowymi przedsiębiorcami, filantropami lub potentatami rynku nieruchomości.
Debra studiowała finanse, żeby zaimponować Juanowi, ale jej wysiłki nie przyniosły rezultatów.
Nagle uwagę wszystkich przykuł dźwięk tłuczonego szkła.
Ogrodnik przypadkowo rozbił wazon z różami, a kierownik go za to zrugał.
„Skąd wziął się ten staruszek? Wyrzuć go stąd!” – warknął kierownik.
"Trzymać się."
Debra zrobiła krok do przodu, podnosząc róże z ziemi. Zauważyła, że były starannie przycięte i rzadkie,
„Ten człowiek zniszczył kwiaty pana Houstona i przestraszył gości. Niech go usunę” – powiedział kierownik,
„Jeśli jest zepsuta, poproś go, żeby przygotował nową” – powiedziała Debra. „Te róże przyniósł pan Houston dla przyjemności wszystkich. Co powiecie na to, żeby każda pani wzięła jedną, żeby docenić jego gest?” – zasugerowała Debra.
Wszyscy skinęli głowami, a kierownik pożegnał ogrodnika,
Juan zrobił krok naprzód, ściszając głos: „Nie spodziewałem się, że ożywisz tu atmosferę”.
Debra wzruszyła ramionami. „Po prostu próbuję zadowolić pana Houstona”.
Przed klubem Shelia wyszła z taksówki w czarnej sukience, czując dziwne spojrzenia wokół siebie.
Zignorowała ich i spróbowała wejść do klubu.
Ochroniarz spojrzał na taksówkę i zatrzymał ją. „Pani, czy ma pani zaproszenie?”
Shelia była zaskoczona.
Nie wiedziała o zaproszeniach.
Z Juanem mogła pójść gdziekolwiek. To był pierwszy raz, kiedy zatrzymał ją ochroniarz.
„Przepraszamy! Nie ma zaproszenia, nie ma wstępu.”
„Przyszłam zobaczyć się z panem Nicholsem. Jestem jego towarzyszką” – skłamała Shelia.
Mrużąc oczy, strażnik zapytał: „Pan Nichols jest już w środku z panią Nichols. Kim ty jesteś?”
Czując na sobie spojrzenia innych, Shelia zarumieniła się ze wstydu.
Joe ją zobaczył i pośpieszył. „Przepraszam, ona jest pracownicą naszej firmy”.
Strażnik skinął głową, pozwalając Sheili przejść.
Shelia odetchnęła z ulgą, ale Joe zapytał surowo: „Panno Miles, dlaczego pani tu jest?”
„Chciałem po prostu poszerzyć swoje horyzonty. Pan Nichols zawsze mówił, że jestem zbyt nieśmiały. Za kilka miesięcy wyjeżdżam za granicę, więc chciałem doświadczyć takiego wydarzenia. Joe, czy mógłbyś mnie zabrać?”
Joe się zawahał.
„Wrócę ze studiów i pomogę panu Nicholsowi. Kawałek ziemi, który kupiła Debra, kosztował miliardy i był stratą. Ona prawdopodobnie nie rozumie finansów. Jest tu tak wiele elit finansowych. Obawiam się, że pani Nichols sobie z tym nie poradzi” – błagała szczerze Shelia.
Joe skinął głową na znak zgody.
W przeszłości u boku Juana zawsze była Shelia, ponieważ Debra nie miała pojęcia o finansach, a Joe szanował Shelię, która miała talent w tej dziedzinie.
Shelia z radością weszła do klubu i niedaleko dostrzegła Juana rozmawiającego z kilkoma gośćmi.
Podniosła rąbek sukienki, żeby pobiec, ale przypadkowo zderzyła się ze starszym mężczyzną.
Wazon ogrodnika się przesunął, a woda wylała się na sukienkę Sheilii.
Instynktownie krzyknęła i spanikowała, gdy zobaczyła plamę. „Co się z tobą dzieje? Nie możesz patrzeć, gdzie idziesz?”