Rozdział 4
W pokoju na chwilę zapadła cisza. Marion uśmiechnęła się złośliwie i powiedziała: „Pani Nichols, nie może pani niesłusznie oskarżać dobrych ludzi”.
„Tak, wszyscy jesteśmy prawowitymi biznesmenami” – wtrącił Randy.
„W sferze legalnego biznesu nie mnie to oceniać. Ale myślę, że Juan może być zainteresowany” – powiedziała Debra. „Jestem po prostu nieświadomą bogatą dziewczyną, a Juan nie. Jeśli powiem mu, co się stało, zastanawiam się, czy zwróci na to uwagę”.
„Jesteś podstępny!” Randy nie potrafił powstrzymać frustracji.
Debra spojrzała poważnie na Marion. „Pożycz mi osiem miliardów, a oddam ci z odsetkami w ciągu trzech lat”.
Oczy Randy'ego rozszerzyły się. „Żartujesz? Wiesz, ile to będzie odsetek? Jeśli nie będziesz w stanie ich spłacić, stracimy osiem miliardów dolarów. Jesteś żoną Juana. Kto może cię rozliczyć?”
„Znam ten interes. Podpiszę z tobą kontrakt. Jeśli nie będę w stanie się odwdzięczyć, oddam ci majątek i akcje mojej rodziny, a ja będę pracował dla ciebie do końca życia”. Randy zrobił pauzę i kontynuował: „A poza tym moje małżeństwo z Juanem może nie potrwać trzech lat. Nawet jeśli wtedy będę jego żoną, nie będzie mnie chronił”.
Marion podniosła wzrok i przez chwilę wpatrywała się w Debrę.
Randy nastawił uszy, gdy wyczuł plotki.
Ale szybko się otrząsnął: „Nie, nie zgadzam się!”
Ale Marion się zgodziła: „Okej, pożyczę ci”.
Co?" Randy podskoczył z krzesła. "Czy ty oszalałeś?"
„Poproszę dział finansowy o przelanie pieniędzy na twoje konto. Później sporządzimy umowę” – powiedziała Marion.
„Marion! Cholera!” Randy tupnął nogą.
„Dziękuję, panie Houston.” Debra wstała, mówiąc: „Będę czekać na twoją wiadomość. Udanej współpracy.”
Uśmiechnęła się i wyszła z biura.
Randy zacisnął zęby. „To osiem miliardów dolarów! Czy ty oszalałeś? To żona Juana! Po co pożyczasz jej pieniądze?”
Marion uśmiechnęła się szeroko. „Ona jest ładna”.
„Do cholery! Dlaczego ty miałbyś wziąć dziewczynę, podczas gdy ja płacę?” wykrzyknął Randy.
Marion wstała, przytknęła kartę bankową do piersi Randy'ego i powiedziała: „Podbijam kobietę, która mi się podoba. To słuszne, żebym ja zapłacił rachunek”.
„Co? Zapłacić rachunek? Ona jest żoną Juana! O jakim rachunku mówisz?” – wykrzyknął Randy.
Ignorując protest Marion wyszła z biura.
„Oboje jesteście szaleni!” mruknął Randy.
Debra właśnie weszła do rezydencji rodziny Nicholsów, gdy zobaczyła Juana siedzącego w salonie.
Zmarszczyła brwi.
W swoim ostatnim życiu Juan rzadko przychodził do domu.
„Kiedy tak przywiązał się do domu?”
Zakładając, że po prostu sobie odpoczywa, odwróciła się i poszła na górę.
„Debra!” zawołał Juan.
Debra zatrzymała się. „Co się dzieje?”
Juan poczuł się nieswojo z powodu niedawnego chłodu Debry: „Dom aukcyjny naciska na zapłatę”.
„Wiem” – odpowiedziała chłodno Debra.
„Jeśli nie masz wystarczająco dużo pieniędzy, możesz mi powiedzieć” – powiedział Juan.
„Nie ma potrzeby. Już to załatwiłam” – powiedziała Debra lekceważąco.
„Skąd wziąłeś pieniądze?”
Dziesięć miliardów dolarów to nie była mała suma, a Juan znał każdy ruchomy majątek rodziny Frazier.
Nie była w stanie zgromadzić tak dużej sumy w tak krótkim czasie.
„To moja sprawa. Nie musisz się tym przejmować” – odpowiedziała Debra.
„Nie zapominaj, że jestem twoim mężem” – powiedział Juan.
Debra zaśmiała się gorzko. „Mąż?”
Juan zawsze uważał to za hańbę. Kiedy przypomniał sobie, że był jej mężem?
„Jesteś taki zdenerwowany, bo boisz się, że stracę pieniądze i pogrążę rodzinę Nicholsów” – powiedziała Debra.
Juan zamilkł.
Widząc jego reakcję, Debra wiedziała, że miała rację.
„Nie będę cię ściągać w dół. Rozumiem, że nasze małżeństwo to sojusz biznesowy. Razem się wznosimy i upadamy. Nie musisz często wracać do domu” – podsumowała Debra.
Juan był bez słowa,
Kiedyś tak myślał, więc po ślubie był chłodny wobec Debry i nawet jej nie dotknął.
Ale po usłyszeniu tych słów od Debry, nagle zdał sobie sprawę ze swojej przesady.
Juan chciał coś powiedzieć, gdy nagle na telefonie Debry pojawiła się wiadomość z przekazem pieniężnym.
Nie spodziewała się, że Marion zareaguje tak szybko.
Pieniądze dotarły w ciągu zaledwie godziny.
Gdy sprawa została wyjaśniona, Debra się uśmiechnęła.
Juan zacisnął usta, nagle przypominając sobie, jak Debra chodziła za nim. Pokazała mu ten sam uśmiech, ale on nigdy się tym nie przejął.
„Dzisiaj jest impreza. Idziesz ze mną.”
„Ja?” Debra zmarszczyła brwi.
Juan zapytał: „Nie chcesz?”
„Dlaczego nie zabierzesz ze sobą Sheili?” Debra była zdziwiona.
W poprzednim życiu Juan zabierał ze sobą Sheilę na każde przyjęcie.
Jeśli dobrze pamiętała, tego wieczoru był to międzynarodowy bankiet. Nalegała, żeby pójść, ale Juan ostatecznie przyprowadził Shelię, pośrednio torując jej drogę.
Dlaczego Juan nagle wpadł na pomysł, żeby zabrać ją ze sobą na tak ważną okazję?
„Jesteś moją żoną, więc naturalnie powinnaś przychodzić ze mną na takie okazje”.
Debra nie kupiła tego, myśląc, że to tylko dlatego, że Shelia miała coś innego do roboty,
Z drugiej strony, powinna częściej chodzić na takie okazje. Aby rozpocząć własny biznes, potrzebowała kontaktów,
„No dobrze, pójdę się przygotować.”
Juan odetchnął z ulgą.
Przynajmniej Debra nadal chciała być nominalną panią Nichols.
Być może nie była nim jeszcze całkowicie rozczarowana.
Shelia była w akademiku i poprawiała suknię przysłaną przez sekretarkę Juana.
Jej współlokatorki patrzyły na Sheilę z zazdrością.
„Shelia, twój chłopak jest taki słodki, że dał ci taką piękną sukienkę.” Policzki Sheili zrobiły się różowe.
„Shelia, kiedy przedstawisz nam swojego chłopaka?”
„Tak, twój chłopak jest taki bogaty i ciągle zabiera cię na różne bankiety. Jesteśmy ciekawi.”
Shelia pokręciła głową i powiedziała: „On jest bardzo zajęty. Przedstawię cię mu, kiedy będzie wolny”.
Zadzwonił telefon Sheili.
Widząc, że to telefon od sekretarki Juana, z radością odebrała telefon.
„Joe, czy pan Nichols przysłał cię, żebyś mnie odebrał? Zaraz przyjadę” – powiedziała.
„Pan Nichols powiedział, że nie musisz dziś przychodzić” – powiedział Joe.