Rozdział 561
Gdy Jordan wyciągnął rękę, Andrew zrobił krok do przodu i delikatnie ją przycisnął. „Zapomniałeś? Marion nigdy nie podaje ręki nikomu”.
Jordan spojrzał na swoją dłoń, zdając sobie sprawę, że być może nie zasłużył jeszcze na zaszczyt powitania kogoś takiego jak Marion.
Andrew uśmiechnął się, zwracając się do Marion. „Panie Houston, czy mógłby pan uczynić mi zaszczyt i przyjść na górę? Jest coś, co chciałbym z panem omówić”.